Czy nicość ma prawo istnieć?
Jak istnieje świat, jeżeli nie byłoby na nim żadnego obserwatora mogącego przekazać nam swoje spostrzeżenia z obserwacji? Czy wobec tego może istnieć świat bez żadnego obserwatora? Istnienie rozpatrywać możemy tylko w obrębie naszego doświadczenia, więc jest ściśle skorelowane z naszym poznaniem. Jednakże możemy dopuścić pytania o istnienie, wykraczając poza nasze doświadczenie. Każdy z nas w swoim życiu styka się ze śmiercią swoich bliskich i we właściwy sobie sposób musimy się wtedy odnieść do tego zdarzenia. Z racji, że poznanie jest subiektywne, a to, co poznajemy, jest nacechowane indywidualnymi właściwościami, warto sobie zadać pytanie, czy po naszej śmierci istnieje jeszcze możliwość poznawania świata.
Warto rozpatrzyć trzy przypadki, bo sytuację, gdy świata oraz „ja” nie ma, nie warto brać pod uwagę ze względu na brak punktu zaczepienia.
1) Jeżeli obraz doświadczenia byłby taki sam, a ja będę dalej samoświadomym podmiotem poznającym, będzie to przeczyć śmierci, bo w doświadczeniu nic się nie zmieni – zaistniała sprzeczność zmusza mnie do odrzucenia tego poglądu, bo inaczej zawsze podczas mojego życia, przy niezmiennym sposobie poznania, mogę stwierdzić, że umarłem i następnie ożyłem, co trzeba by uznać wtedy za spore nadużycie.
2) Jeżeli świat będzie (zakładając, że istnieje obiektywne doświadczenie), a ja nie będę samoświadomym podmiotem poznającym, będzie to świadczyć o mojej anihilacji. Ale ze względu na to, że „nic” nie może istnieć, bo jeżeli byłoby inaczej, to istniałyby byt o właściwościach niepoznawalnych, a to przeczy zasadzie anihilacji, bo byt o jakichkolwiek właściwościach jest przeciwstawieniem nicości, moja anihilacja jest niemożliwa.
3) Jeżeli świata nie będzie, a ja będę samoświadomym podmiotem poznającym, wtedy oznacza to, że istnieje jakiś inny model poznania. Możliwość ma to do siebie, że może się zaktualizować, ale nie ma konieczności, aby tak było. Z pewnych powodów nikomu jeszcze nie udało się zbudować modelu, w którym poznanie odbywałoby się na wspólnych warunkach po obu stronach.
Nasz codzienny obraz świata kształtuje własna zdolność poznania, a zwłaszcza pewna jego właściwość, która się objawia w jego granicach. Poznajemy w obrębie czasu i przestrzeni, a nasza wiedza to efekt istnienia danych naocznych, które jesteśmy w stanie przetwarzać i czynić je użyteczne. Gdy użytymi pojęciami wychodzimy poza obręb naszego doświadczenia, mamy możliwość negacji tego, co orzekamy lub o czym orzekamy. Problem powstaje wtedy, gdy chcemy określić status ontologicznej nicości. W obrębie naszego doświadczenia jesteśmy w stanie tylko orzekać o pozytywnym aspekcie istnienia, a o wszelkim nieistnieniu możemy się wypowiadać tylko na zasadzie negacji istnienia, a nie potwierdzenia nieistnienia.
O istnieniu pozytywnie orzekamy wtedy, gdy w naszym doświadczeniu zajdzie bieżący akt poznania. Gdyby w ten sam sposób orzekać o tym, co nie istnieje, to musielibyśmy poznać „nicość” w akcie naszego doświadczenia. Jednocześnie jego nadejście oznaczałoby zaktualizowanie w naszej świadomości pewnych właściwości istoty, odpowiedzialnych za umykanie wszelkiemu doświadczeniu. Teza ta prowadzi do jawnej sprzeczności, ponieważ nie można poznać tego, co nie istnieje. Negacja istnienia nie jest tożsama z potwierdzeniem nicości. A więc, czy substancjalna nicość jest elementem świata, który postrzegamy? Mówienie, że czegoś nie ma, nie może sobie rościć ontologicznych pretensji do rozstrzygnięcia o byciu lub niebyciu przedmiotu, ale może tylko określać pogląd, że w momencie wypowiedzenia tego sądu w naszym doświadczeniu nie doszło do aktu poznania danego bytu / przedmiotu.
Niewątpliwie w potocznej komunikacji idziemy na skróty i kategorycznie wypowiadamy się o czymś, że nie istnieje – jakby istniało obiektywne i dla wszystkich jednakowe pole poznania. Nie zważamy, że zakres naszego doświadczenia jest ograniczony. Na negacji istnienia, które w domyśle jest potwierdzeniem „nicości” (co jest sprzeczne) budujemy swój obraz rzeczywistości. Wybiórczy, słaby, jednorazowy szybko ulega zatarciu. Niezwłocznie malujemy nowy obraz z płonną nadzieją, że będzie nam dłużej służył. Negacja istnienia jest wtórna do aktu poznania, a wynika między innymi z orzekania na podstawie naszych zmysłów lub posiadanej wiedzy np. czegoś nie widzimy, nie słyszymy, o czymś nie wiemy.
Wniosek jest ciekawy – aby wszelka możliwość mogła się przejawiać, nicość nie ma prawa istnieć, bo inaczej nie wszystkie możliwości mogłyby się aktualizować, a to dawałoby pole do pojawienia się braku, który jest niemożliwy sam dla siebie i ze względu na siebie. Tylko jak teraz w świetle tej wiedzy orzekać o absolucie, skoro nie może go cechować nieistnienie, a istnienie możemy orzekać tylko w obrębie naszego doświadczenia? Niby wszystko jasne, ale mamy z tym duży kłopot.