Blog

#filtr – jak wyleczyć uzależnienie do Instagramu

by in Blog 21 września, 2022

Należę do pokolenia Y – i szczycę się tym. Jednak nietrudno zauważyć, jak bardzo podatni na uzależnienia jesteśmy. Alkohol, używki? Owszem, ale te rzeczy mają już swoje lata, a nas zachęcają nowości. Najniebezpieczniejszą epidemią zagrażającą dzieciakom urodzonym w latach 90 i nowym milenium jest… ‘instagramizm’.

Tak, to o was, przyspawani do iPhone’ów Instagramowicze J Objaw jest wiele. Po pierwsze, nieustające kalkulacje w myślach: kiedy udostępnione zostało ostatnie zdjęcie?, a także dylematy – czy ktoś inny sfotografował coś podobnego?(oryginalność przede wszystkim)

Jednak to nie zawsze wystarcza, by można było jednogłośnie zdiagnozować uzależnienie. Poniżej omówię kilka najpewniejszych symptomów seryjnego Instagramowicza oraz antidotum.

Nakładanie filtrów na codzienne sytuacje – i ludzi

Nie możesz sobie przypomnieć innej nazwy Twojego filtru „Sutro”? Bingo! Uzależniony Instagramowicz najprawdopodobniej będzie umiał z pamięci wyrecytować nazwy wszystkich dostępnych w aplikacji. Co więcej, powie Ci, który działa najlepiej w danym świetle.

Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się powiedzieć coś w stylu „To ujęcie jest idealne dla Lo-Fi!” lub „Po prostu uwielbiam używać Sunrise w zdjęciach zachodów”? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, wiadomo już, że twój kciuk dostał niezły wycisk naciskając ten przeuroczy przycisk aparatu 😉

Antidotum: #NoFilter

Posiadanie na smartfonie aplikacji oferujących filtry różniące się od tych na Instagramie

Każdy zapalony Instagramowicz chce być wyjątkowy, ale istnieje ograniczona liczba filtrów do użycia. Kiedy pierwsza faza uzależnienia mija, uzależniony szuka czegoś mocniejszego: alternatywnych aplikacji.

Antidotum: Kup polaroid. Szybko.

Używanie #hashtagów w zwykłych konwersacjach

Osobę, która nie przeżyłaby dnia bez social media można zidentyfikować rozmawiając z nią; w jej sposobie mówienia jest miejsce i na trendujące #hashtagi. Jeśli przyłapujesz się na przemycaniu ich do własnych pogawędek z przyjaciółmi, powinieneś poważnie zastanowić się nad swoimi nawykami.

Chodzi o coś na kształt: „Omójboże, wyglądam tak cudownie na tym zdjęciu! #fab”. Przypominasz sobie taką sytuację? Prawdopodobnie przyciągnęła ona tylko innych uzależnionych. Nikogo, kto brałby cię na poważnie.

Antidotum: Przerzuć się na inny symbol. *gwiazdeczka!

Masz specjalne słowo na odnoszenie się do Instagramu

Prawdziwy Instagramowicz z krwi i kości zdaje sobie sprawę, że czasownik „instagramming” lub „instagramowanie” jest zbyt długi i brzmi dość tandetnie. W celu uniknięcia niewygodnego słowa, często formuje on swoją własną nazwę tej czynności – ukochanej obsesji.

Rzadko kiedy ma to jakiś sens, nie mówiąc o jego głębić. Problem z bawieniem się w tego typu słowotwórstwo jest taki, że człowiek w końcu nawet od niego się uzależnia i zatacza błędne koło.

Antidotum: słownik poprawnej polszczyzny

Selfies

Nie wiem, co bardziej mnie przeraża: fakt, że ‘selfie’ zostało uznane za słowo przez słownik Oxford czy to, że większa część Instagrama jest dedykowana chwaleniu się swoim pięknem za pomocą magicznych selfies właśnie.

Ofiara epidemii zwanej Instagramem jest łatwa do zauważenia; nierzadko widać jego dłoń z telefonem w dłoni wyciągniętą na odległość ramienia, a on sam krzyczy „Chodźcie tutaj! Ludzie, selfie-time! Zróbmy sobie zdjęcie!”. W tym przypadku nie ma znaczenia, jak atrakcyjna jest dana osoba, ponieważ widok jej twarzy kilkadziesiąt razy pod rząd jest wystarczającym powodem, aby nie otwierać sławnej aplikacji – a najlepiej, odinstalować ją.

Jeśli ostatnie zdjęcia są podejrzanie skupione na twojej osobie tylko i wyłącznie, możesz cierpieć na coś, co wcale nie jest wyłączną przypadłością nałogowych Instagramowiczów, i nazywa się narcyzm. To już prawdziwa choroba.

Antidotum: skonsultuj się z profesjonalistą.

Prawdę mówiąc, jedynym rozwiązaniem jest kompletne odcięcie się od wirtualnego świata cukierkowych fotek i sztucznie wykadrowanych ujęć. Zero filtrów, uaktualnień. Zawsze istnieje opcja wrócenia do starej dobrej Nokii… Cóż, równie dobrze można by się cofnąć do epoki kamienia łupanego.

Uprasza się jednak o zachowanie umiaru w swoich poczynaniach. Nikt nie chce ‘ # ‘ w alfabecie, a zamiast podziwiać swoje odbicie w kamerce, warto rozejrzeć się dokoła. Okazja na poznanie osoby w realnym świecie przez Instagramowicza wpatrzonego w kamerę spada z dnia na dzień, a ryzyko #nolife wzrasta. Ale, co mi tam – keep calm and instagram on. W końcu lepszego przyjaciela niż telefon i lusterko nie znajdziecie.

Leave a Reply